Dwa noclegi w autokarze, dwa na promie, jeden nocleg w hotelu.
Sześć nadbałtyckich krajów - w tym dwa tranzytem.
Pięć europejskich stolic – w tym jedna była.
Liczby przejechanych i przepłyniętych kilometrów nie potrafię podać.
I wszystko to w ciągu pięciu nocy i czterech dni – od poniedziałku 19.09.2022 wieczorem do sobotniego poranka 26 września.
Intensywnie? Bardzo intensywnie! Natłok wrażeń, przeżyć i emocji trudny do uporządkowania.
Wszystkim tym wyzwaniom sprostała kilkudziesięcioosobowa grupa niezwykle zdyscyplinowanych i odpornych na zmęczenie uczniów naszego liceum pod czujnym acz życzliwym okiem równie wytrwałych opiekunów.
Północno-wschodnią część Polski i Litwę dwukrotnie przemierzyliśmy pod osłoną nocy, przyjmując ekwilibrystyczne pozycje mające sprawić, by autokarowe fotele chociaż przez chwilę były przyjazne dla dziwnie pozwijanych, poskręcanych i pokurczonych ciał, o których istnieniu sen zazwyczaj pozwala zapomnieć, by w tych warunkach złośliwie i nieustannie o nich przypominać. Rekompensatę stanowiły wygodne prycze w promowych kajutach, może nieco klaustrofobicznych, ale bogata oferta licznych atrakcji sprawiła, że obie noce na promie były jakoś dziwnie krótkie a spanie w autokarze, nie wiedzieć czemu, przestało być uciążliwe.
Warto było jednak znosić trudy podróży, bo świetna obsługa biura, które nie tylko zapewniło nam opiekę pilotki podczas całej wycieczki i wyposażyło w audioguidy, ale jeszcze wsparło nasze zwiedzanie wiedzą i pasją lokalnych przewodników; a zwłaszcza uroda nadbałtyckich stolic: dwoistego i intrygującego Tallina, majestatycznego i monumentalnego Sztokholmu, sennego i zapomnianego Turku, surowych i nieco leniwych Helsinek, eleganckiej i uroczej Rygi sprawiały, że natychmiast po wyjściu z autokaru zapominaliśmy o zmęczeniu.
I jeszcze coś, co niemal wszystkich wprawiało w osłupienie - rozkosze kulinarne. Różnorodność, obfitość i jakość posiłków w każdym miejscu, a na promie w szczególności, wywoływały w nas uczucie, jakbyśmy podążali szlakiem podróży kulinarnych Roberta Makłowicza.
Pani profesor Danuta Koper, organizując tę wycieczkę, wyznaczyła takie standardy, że trudno się będzie do nich choćby zbliżyć. To były intensywne, piękne dni...